Naklejka z autografem Stephena Kinga

Wymiary: 10,5 cm x 7,5 cm

Jestem szczęśliwym posiadaczem dwóch autografów Stephena Kinga. Ten na książce zdobyłem osobiście, ale ten na naklejce ma dość ciekawą historię. Gdy stałem przed Stephenem Kingiem, który mi bazgrał po książce i coś tam do mnie mówił, miałem minę wioskowego głupka, obłęd w oczach i ogólnie wiele nie rozumiałem z tego co się w koło dzieje:-) Gdy odbierałem książkę i odchodziłem od stoiska jakaś pani, która cały czas stała obok Kinga coś mi podała i coś do mnie mówiła. Nie rozumiałem co się dzieję i początkowo nie wyciągnąłem ręki po to co mi podawała, ale ostatecznie wziąłem jakiś papierek nie wiedząc co to. Dopiero gdy odeszliśmy od Kinga i zaczęliśmy debatować na temat tego co nas właśnie spotkało, spojrzałem na tajemniczą kartkę i okazało się, że jako jedyny z naszej czwórki dostałem naklejkę na książkę (tzw. bookplate) z autografem, a ta pani po prostu wręczała je losowo wybranym ludziom.

Potem zrobiłem coś czego dziś bym już chyba nie zrobił – stwierdziłem, że skoro mam dwa autografy, to jeden z nich podaruje koledze i tak oto moja naklejka zasiliła kolekcję inga.

Ostatecznie jednak wszedłem w posiadanie kolejnej naklejki. Na drugim londyńskim spotkaniu w Battersea Park ustawiła się ogromna kolejka do Kinga. Ja dałem sobie spokój, ale w momencie gdy King opuścił scenę zauważyłem, że niektórzy z tych, którym nie udało się zdobyć autografu rozmawiają z panią organizatorką, a ta podała im kartkę na której zaczęli zapisywać swoje maile. Podeszliśmy i dołączyliśmy się do tej grupki. Nie sądziłem by to poskutkowało, ale też się dopisałem, jednak zrobiłem to dość koślawo, a wtedy trudnego maila miałem:-) Z naszej czwórki tylko Jakub Ćwiek otrzymał wiadomość zwrotną z prośbą o adres i zwykłą pocztą przysłano mu naklejkę. Nocny wydębił od niego maila od tej kobitki i sam napisał do niej wiadomość. Ostatecznie dostał prośbę o adres zwrotny i także otrzymał naklejkę. Ja wziąłem maila od nocnego, ale jakoś wstrzymywałem się kombinując co mam napisać (trochę głupio mi było, że kolejny Polaczek z taką samą historyjką wyjeżdża). Po miesiącu zrobiłem coś czego nigdy nie robię – postanowiłem posprzątać skrzynkę. Wykasowałem tylko 100 z przeszło tysiąca maili, ale w tej setce znalazł się przypadkiem TEN mail, a kto zna nocnego ten wie, że on nic nie trzyma na dysku ani na skrzynce (myślę, że nawet jakby miał prywatnego maila Kinga to by go skasował:-)). Na szczęście ponownie z pomocą przyszedł Kuba Ćwiek. On dostarczył maila, a burial pomógł mi skleić list. Napisałem takie tam głupotki, że jestem czymś w rodzaju prezesa polskiego fanklubu Kinga i z tego co wiem nie tylko do mnie nie dotarła obiecana od nich wiadomość (w zasadzie to kłamstwo nie było:-)). Ostatecznie dostałem dwie naklejki (jedna trafiła do buriala) i opisaną tu wcześniej zakładkę.